Blondynka i Hiszpan w Domu na Końcu Świata
Nasza historia zaczyna się w miejscu kiedy Blondynka postanowiła zaskoczyć swojego Hiszpana i zabrać Go w podróż niespodziankę. Hiszpan był wszędzie i wszystko widział, więc nie było to łatwe. Gdzież więc indziej niż na koniec świata?
Hiszpan dostał polecenie zjawienia się na dworcu PKS we Wrocławiu (kto był ten wie, że to już samo w sobie może być przeżyciem). Wsiedli do autobusu, w którym chętnych na podróż było co najmniej trzy razy tyle co miejsc (kolejna atrakcja). Hiszpan był już całkiem przerażony i z
niedowierzaniem patrzył na swoją Blondynkę, ale poziom zdziwnia sięgnął zenitu dopiero kiedy po wyjściu z autobusu powitał ich sympatyczny, acz zupełnie nieznajomy Pan i zaprosił do auta. Blondynka ku zaskoczeniu Hiszpana zaproszenie przyjęła i pociągnęła Go za sobą.
I tak trafili na Koniec Świata!
A tam już same radości!
Cudne spacery po okolicy.
Zbliżenia ze zwierzyną.( Dla mieszczuchów nie lada atrakcja)
Spacery z szajbniętymi kozami.
I oczywiście urocze zające :-)
Hiszpan nakarmił swoje nowe przyjaciółki kozy...
to i kozy dały się wydoić Hiszpanowi.
Nie muszę chyba dodawać, że Hiszpan wrócił do domu cały w skowronkach, zachwycony podróżą i jak mniemam kochając swoją Blondynkę jeszcze bardziej.
Oboje obiecali sobie, że jeszcze do Paszkowa wrócą, bo mało jest tak magicznych miejsc na świecie.